03.03.09
Żyjemy :)
Delhi przytłacza haosem, halasem, klaksonami, ludzmi ktorzy caly czas cos chca. Albo riksza albo taxi albo sprzedawcy, ktorzy wszedaja wszystko. Czasem chca tylko porozmawiac, bo ciekawska z nich nacja.
Mamy wrazenie, ze Indie zagarniaja, wciagaja nie dajac czasu na zastanowienie...
Znalezlismy Hotel DownTown. Hmm...raczej nie dla delikutasnych.
Cieszy sie powodzeniem wsrod travelerow wiec zostalismy. Recepcjonista obnizyl nam cene o 200 rs, ale od razu zarzadal 100 dla siebie :) zaradny narod.
Ciagle trafia sie na malych naciagaczy, ale dzisiaj trafilismy na gruby kaliber. W Biurze Turystycznym za bilety do Agry i Waranasi dla naszej dwojki zarzadal 340 $ :)))).
Na poczatku byl bardzo uprzejmy, ale zrozumial szybko, z my nie kupimy od niego biletow i juz nie bylo tak milo... Zalatwilisny bilety przez nasz Hotel za 40 $ :))))
Jaka roznica :)))))
Caly dzien szwendalismy sie po miescie. trafilismy do jadlodajni dla lokalesow.
Zasiedlismy przy stole i ucztowalismy za cale 2 $. Masala, chilli w sosie, chlebek typu pita jeszcze goracy z pieca. Pyszne, pyszne;)))
Czekamy na pierwsza rewolucje zoladkowe.
Zdjec na razie wtawic nie mozemy, ale pstrykamy duzo.
04.03.09
Dzisiaj bylismy w parku Ghandiego. Zielono, spokojnie. Jestesmy atrakcja dla Hindusow. Robia nam zdjecia. Niektorzy z ukrycia, niektorzy pytaja o zgode i mamy wspolne zdjecia. My tez im robimy foty. Nawet sie nie krepuja z gapieniem sie na nas...;))
My robimy to dyskretnie.
Wlasnie wyszlismy z kina. Film mial trwac 3 h, wytrzymalismy z 40min ;) i wzbudzalismy wieksze zainteresonie wsrod hindusow niz film.
Krotko mowiac byl to musical z domieszka horroru, tragedii oraz co jest oczywiste romansu.
Bilety dla nas dwojga kosztowaly (drozsza opcja) 1$ ;)))))
Posmakowalismy Lassi z mango, smakowal jak masz owocowy kefir. Dobre.
Sniadanko tez pycha za 2 $ dostalismy dwie porcje ordinary breakfast. Jajka w roznych postaciach, smazone ziemiaki z czyms tam i tosty i kawka.
Jutro wczesna pobudka i podroz pociagiem do Agry. Mamy cicha nadzieje, ze odnajdziemy sie w tym haosie pociagowym...
Wczoraj spotkalismy w naszym hotelu Polakow. Byli tu juz kilkadziesiat razy (tak przynajmniej mowia), wlasnie wyjezdzali. Dali nam litrowa flaszke Soplicy, zeby sie nie zmarnowala.
Pozdrawiamy :) cdn