Geoblog.pl    BeciaiMaciekwpodrozy    Podróże    WENEZUELA    DELTA ORINOKO
Zwiń mapę
2011
26
sty

DELTA ORINOKO

 
Wenezuela
Wenezuela, Tucupita
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10445 km
 
Ku nowej przygodzie wyruszylismy z rana busem do malej miejscowosci Tucupita,bo wlasnie z tamtad odpywaja lodzie.
Tucupita - mala miejscowosc w zasadzie nie wiemy czy zrobila na nas wrazenie. na nadbrzezu czekal na nas przewodnik o twarzy wenezuelskiego zabojcy... i ani slowa po angielsku.

Plynelismy lodzia okolo 5 godzin, po drodze podpywajac do domostw, widzielismy rozne egzotyczne ptactwo, kapiwary, papugi, malpy i taranrule. A to dopiero pierwszy dzien.
Na lodzi zjedlismy lunch. Oczywiscie kurczak i Cola ;)

Pod wieczor dotarlismy do Campu. Super miejsce. Drewno, bambus i liscie bananowca i to nad samym brzegiem rzeki.
Jeszcze takich warunkow nie mielismy w wenezueli, a przeciez jestesmy na totalnym zadupiu.

Orinoko - dzien drugi

Calu dzien w lodzi. Piekne kolorowe papugi, pelikany i inne egzotyczne ptaszyska.
Po poludniu Maciek plywal mala indianska dlubanka z jednego pnia drzewa z dziadkiem indianinem o wiecznie usmiechnietej twarzy.
A Becia na lodzi lowila piranie na kolacje. Nic nie zlowila .)),dobrze, ze mozna liczyc na miejscowych.

Jakies dziwne te piranie, mieso pod nosem a one nic...

Najfajniejsza byla jednak wiosna indianska. Na drewnianych palach postawione sa chalupki a raczej wiaty bez scian.
W srodku hamaki i rzeczy codziennego uzytku. Niektorzy mieli satelite i telewizor w wiekszosci jednak wygladalo bardzo biednie.

Pelno dzieciakow. Srodnio jedna rodzina ma 6 dzieci. Psotne, usmiechniete, rozczochrane, czasem brudne - jak to dzieciaki :)
W miejscowym sklepiku kupilismy siatke lizakow i rozdalismy loboziakom, ktore nieodstepowaly nas na krok.
Pieknie pozowalyu do zdjec a jeszcze chetnie ogladaly na aparacie.

Nasi przewodnicy dyskretnie chodzili za nami, bez nich mogloby byc roznie...

W nocy padalo i znowu pial ten cholerny kogut.

Bardzo fajny trip. Zupelnie inny niz Canaima. tam za malo czasu, tu odrobine w nadmiarze.
Jedynie chmara komaropw odstrasza od tej pieknej krainy. Wszelkie specyfiki odstraszaja je tylko na chwile.

Na koniec spacet po dzungi. W kaloszach, bloto po koski, zmasowany atak moskitow. Sprobowalismy serca palmy i wody z korzenia rosliny.

Pora wyjezdac :))
Nasz przewodnik Luis o twarzy zakapiora okazal sie bardzo fajnym gosciem,pomocnym i milym
Odstawil nas do wioski skad jeszcze godzinna jazda do Maturin.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (90)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 171 wpisów171 64 komentarze64 1623 zdjęcia1623 7 plików multimedialnych7
 
Nasze podróżewięcej
14.02.2019 - 05.03.2019
 
 
29.01.2018 - 15.02.2018
 
 
18.03.2016 - 04.04.2016