Lot do Colombo zapowiadał się długo… w końcu to prawie 11 godz.
Musimy jednak przyznać liniom KLM wielkie uznanie.
Samolot wygodny, żarcie naprawdę dobre co w liniach lotniczych to rzadkość.
Drinki były… a co
Wcześniej zarezerwowaliśmy nocleg w Christima Residence.
Lądowaliśmy około północy więc zdecydowaliśmy się na dość kosztowny transfer z hotelu.
2000Rs jakieś 50 zł.
Wizę wcześniej załatwiliśmy przez neta. W sumie niewiele nam by to dało 5$ od osoby a i tak musieliśmy stać w kolejce do imigration.
I tak w zasadzenie to nie miałam wiary, że przyjadą po nas na lotnisko.
Szukamy osoby z karteczką MACIEJ i nic…
Szukamy samochodu szarej hondy …i nic… W końcu gościu znalazł nas, no tak blade pyski ławowy wyłuskać z tłumu
A szara honda okazała się być białą toyotą
Christima Residence to fajna miejscówka.Za 2 noce zapłaciliśmy 240zł. Basenik,2min od plaży i wokół sporo knajp i sklepów. Niestety turystycznych. Ale znaleźliśmy pyszne żarcie za przyzwoitą cenę. Curry za ok.10zł. Żarcie pycha a obsługa przemiła. Na pewno w drodze powrotnej tam wrócimy
No tak, ale na nas pora… w drogę w poszukiwaniu przygód.
Następny przystanek to raj kite’ciarzy Kalpitiya.
Udaliśmy się na dworzec autobusowy i okazało się, że jutro SWIĘTO!!!i autobusu nie ma
No wiec drepczemy na dworzec kolejowy i tam znajdujemy pociąg do Putallan. A póżniej tylko jakieś 30kmdo naszego następnego hotelu.
Maciuś rano wyskakuje poszukać tuk-tuka. Jedziemy na dworzec. Przemiły Pan TUK TUK okazał się bardzo przedsiębiorczą osobą i po jakiś 2 minutach zaproponował nam, że właściwie to on nas zawiezie do Kalpitiyi. No oczywiście nie tuk-tukiem.
Za 50$ przejechaliśmy 140km i po 2 godzinach trafiliśmy do naszej bambusowej chatki nad oceanem na totalnym zadupiu. Bo to wcale nie Kalpityia a Kudawa czyli malutka wioska niedaleko.