Jakze ta miejscowosc rozni sie pozostalych.
Wieczorem pasaz nad morzem ozywa. taki nasz Monciak w lipcu.
Muzyka, mnostwo ludzi, knajpki, stragany z pierdolami.
Dlaczego w Ciudad Bolivar tak nie jest..?
Wstalismy o 6.30, poranna toaleta, pakowanie i w droge.
Na sniadanie zatrzymalismy sie Ola Demar przy promenadzie. Spotykaja sie w nim miejscowi. Zartuja, popijaja kawke, przegladaja prase. Taki niespieszny poranek.
Siedzimy na promenadzie i patrzymy na ludzi.
Noc za to byla ciezka. Okna naszego pokoju nie zamykaja sie i cala uliczna impreze slyszelismy doskonale.
Wieczorem byl mecz i Wenezuela zapewne wygrala bo ucztowali pol nocy.
Co sammochod to ryk muzyki z glosnikow. Jestesmy wymagajacy..., ale ta noc to przeginka. na dodatek sasiedzi wlaczyli klimatyzato, ktory wydawal odglos miksera. Ale co tam moze odespimy na plazy.
Wlasnie zaczal sie Caribe Campeon czyli karaibski karnawal.
Zdziwieni widzielismy jak do miasta przyjezdzaja samochody a na szybach maja wymalowane VAMOS CARIBE CAMPEON.
Cala zabawa skupila sie na promenadzie, glosna muzyka z dziesiatkow samochodow. Mlodzi ludzie podrygujacy w rytnie muzyki.
Niektorzy z wymalowanymi twarzami, w maskach i piuropuszach.
W powietrzu czuc wibracje z glosnikow. tysiace ludzi, gwar zabawa.
Pewnie sa karnawaly bardziej strojne, ale fajnie, ze mielismy okazje to zobaczyc.
Pora na rekals. zakupilismy bilety promowe z Puerto la Cruz na Margarite. Cena 50 Bs za osobe.