Jako nasz przyczulek wybralismy mala wioske El Yaque. pelno tu serferow.
Niestey maciek nie zabral sprzetu, ale sporo tu szkolek, wiec cos wyporzyczy... juz przebiera nozkami..
Pierwsza noc spedzilismy posadzie prowadzonej przez niemca.
Wieczor spedzilismy gawedzac z Szyszkami i nowopoznanymi ludzmi z Polski.
Po imprezie pobieglismy kapac sie przy blasku ksiezyca w morzu. Woda cieplutka.
Na kolejne dni znalezlismy bardziej klimatyczna posade El iguana z widokiem na morze.
Przyjemnie urzadzona posada z mnostwem zieleni, palm i kwiatow. Koszt 180Bs za pokoj po targach.
Siedzimy pod wiata z bananowca i popijamu zimne piwko.
Do pelni szczescie brakuje tylko nam naszej KITY. Nastepnym razem jedzie z nami.