Magiczne miejsce, pełne orientalnych zapachów. Chodzimy po uliczkach, każda do siebie podobna a jednak różna. Od zapachu orientalnych przypraw po smród mięsa. Kręci sie w głowie. Niestamowite. Odgłosy i stukoty z małych przyulicznych warsztatów. Mam wrażenie, że czas się cofnął.
Targujemy się do upadłego. W końcu kupujemy makaty na ścianę, lampkę. Teraz w naszym mieszkanku zajmują honorowe miejsce.
Plac Djemaa El Fna - wyobraźcie sobie upał 50st, słońce oślepia i wielką szklanę zimnego soku pomarańczowego. Wypiłam duszkiem. Wiem, że to nie zdrowo, ale ten sok był jak darowane życie. Najlepszy na świecie! Kosztował niecałą złotówkę.
Wieczorem na Placu Djemaa El Fna lokalesi rozkładają swoje przenośne jadłodajnie. Niestety już tego nie doświadczyliśmy, ale nastepnym razem… tak wrócimy tam.