Na dworcu w Ciudad Bolivar o 5:00 rano otoczyli nas naganiacze z agencji turystycznych.
Po namysle zdecydowalismy, ze jedziemy do Posady Don Carlos, rekomendowanej przez Lonely Planet,
Jednak wlasciciel agencji przypomnial sobie, ze ma juz dwujke Polakow. I tak poznalismy Ele i Piotrusia :)
Po negocjacjach kupilismy tripy do Salto Angel i Delty Orinoko. Wszystko za jedyne 400 dol na osobe.
Mimo naszych obaw co do uczciwosci agencji wylecielismy z Ciudad mala 6 osobowa awionetka juz o 9:00 rano.
Maly pierdolot trzasl sie przy kazdej chmurce.
Wijace sie rzeki, bezkres dzungi - jakbysmy spadli nikt nie ma szans, zeby ktos nas znalazl.