Pram Buri to miejscowość letniskowa to fakt, ale dla Tajów. Oprócz grupy kite zapaleńców mało kto z Europejczyków zapuszcza się tu. I w zasadzie to nic złego, ale brakuje informacji turystycznej, agencji sprzedającej bilety i td.
Postanowiliśmy, że naszym następnym kierunkiem będzie Koh Samui. Ok., ale jak się tam dostać. Samolot stasznie drogi więc odpada. Pozostaje autobus, pociąg, prom.
Wracamy do Bankoku i tam kombinujemy co dalej.
Zamówiliśmy taksi z hotelu. Kierowca ani słowa po angielsku. Ale jedziemy. Zawiózł nas do Hua Hin (500B) nie na ten przystanek, ale wcześniej poczytałam Lonley Planet i byłam czujna
Na migi przetłumaczyłąm mu, że to nie tu i jakoś dobrneliśmy do odpowiedniego punktu mini busów.
Bilet do Bankoku 180B , odjazdy są co pół godziny.
Dojechliśmy o czasie. Złapaliśmy tuk tuka o 150B zabrał nas Victory Monument na Koah San.
Tym zazem Orchidea nie miała wolnych pokoi i zatrzymaliśmy się w hotelu D&D.
http://www.booking.com/hotel/th/d-d-inn.pl.html?aid=311097;label=d-d-inn-K3WLdAtXD5Pn_VaUR1Dd3gS27026142137%3Apl%3Ata%3Ap1%3Ap2%3Aac%3Aap1t2%3Aneg;sid=977ee1bdbcd16937112ac72027008f49;dcid=1;checkin=2015-04-09;checkout=2015-04-12;ucfs=1;srfid=6dce23fccc6a6165e7f8337f9a1576e4bfb24d5eX1;highlight_room=32651011
Fajne stylowe pokoje, basen na dachu z widokiem na bangkok. Na dachu też bar, muzyka . Fajnie.
Co prawda 1200 B, ale z wypasionym śniadaniem. Chyba właśnie tu zatrzymamy się w drodze powrotnej.